The central issue that concerns us is the notion of authenticity and the analysis of imperfection.
Authenticity – not as a fixed value, but as a space of negotiation between the inner and outer worlds.

Initially, when we spoke about defining a shared vision, the idea revolved around expressing acceptance of imperfection – a realm of qualities that is often difficult to embrace on a mental level.
This natural and individual realm forms the source of traumas, fears, and complexes.

We live in a reality that strives for perfection, devoting immense energy to creating a self-image free from any flaws or irregularities, both psychological and physical.
In wanting to oppose this, we began to look closely at the realm of imperfection.

Intuition guided us to focus on this very aspect — even though, for years, we had been working on it unconsciously.
The emergence of coupling — an error born out of the process itself — became, like Duchamp’s shattered glass, a surprise that opened up new interpretive paths.

It turned out that the error provoked perception beyond abstraction, beyond emotion.
Truth revealed itself in its natural imperfection.
Acceptance appeared, resonating with a tone of affirmation.

From the process:
Only with time did we discover that this event could somehow be defined.
We found “scattered elements on the floor,” each possessing its own properties.
It was unclear whether they could be connected, so a process began — one of searching for shared traits that might provoke continuity, at least on the level of association.

Is there a need to give meaning to the outcomes of our observations?
Later it turned out that this was not important at all.
There was no such need.

The elements gradually began to communicate with one another, creating an interfering aura, evoking various states of feeling, decisions provoking further decisions.
One could question and challenge things.

Thus, the tension of uncertainty grew, while the tension of responsibility and expectation diminished.
We felt an increased resonance with the surroundings.

What kind of moment is/was this..?
I don’t know whether it is or was a moment.
It is better to consider this event differently — not as a whole, but fragmentarily, just as I remember it.

Centralnym, interesującym nas zagadnieniem jest pojęcie autentyzmu i analiza niedoskonałości.
Autentyzmu – nie jako stałej wartości, lecz jako przestrzeni negocjacji między światem
wewnętrznym a zewnętrznym.


Początkowo, gdy rozmawialiśmy o zdefiniowaniu wspólnej wizji, idea dotyczyła wyrażenia
akceptacji dla niedoskonałości – obszaru cech, który często bywa trudny do przyjęcia na poziomie
mentalnym. Ten naturalny i jednostkowy obszar stanowiący źródło traum, lęków oraz kompleksów.


Żyjemy w rzeczywistości, która dąży do doskonałości i mnóstwo energii poświęcamy tworzeniu
własnego wizerunku pozbawionego wszelkich ułomności i nieprawidłowości na poziomie
psychologicznym i fizycznym.
Chcąc się temu przeciwstawić, zaczęliśmy przyglądać się temu obszarowi niedoskonałości.


Intuicja poprowadziła nas do tego, by skupić się właśnie na tym aspekcie — choć od lat
pracowaliśmy nad nim nieświadomie.
Powstanie sprzęgania, błędu będącego efektem pracy, stało się – jak rozbita szyba Duchampa –
zaskoczeniem, tworzącym nowe ścieżki interpretacyjne.


Okazało się, że błąd sprowokował postrzeganie pozaabstrakcyjne, pozaemocjonalne.
Prawdziwość ukazała się w swojej naturalnej niedoskonałości.
Pojawiła się akceptacja, pobrzmiewał ton afirmacji.


Z procesu
Dopiero z czasem odkryliśmy, że to zdarzenie możemy jakoś określić.
Zastaliśmy „rozsypane elementy na podłodze” i każdy z nich posiadał swoje właściwości. Nie było
wiadomo czy można je połączyć, więc zaczął się proces szukania cech wspólnych, które mogłyby
sprowokować ciągłość, przynajmniej skojarzeniową.


Czy istnieje potrzeba, aby nadać sens efektom naszych spostrzeżeń?
Potem okazało się, że to wcale nie jest istotne.
Nie było takiej potrzeby.


Elementy zaczęły stopniowo się ze sobą komunikować, tworzyć aurę ingerującą,
przypominając różne stany samopoczucia, decyzje prowokujące następne decyzje.
Można było podważać i kwestionować,


Więc rosło napięcie niepewności, ale spadało napięcie odpowiedzialności i oczekiwań.
Odczuliśmy zwiększony rezonans z otoczeniem.


Jaki to jest/był moment..?
Nie wiem, czy to jest, czy był moment.
Lepiej rozpatrywać to zdarzenie inaczej – nie całościowo, ale fragmentarycznie,
tak jak pamiętam.

LUCA

.