photos Linda Parys
TONDO. MIRROR. LIGHT.
5/10 – 12/10/19
MIA ART. GALLERY, Wrocław
Curator: Bogusław Deptuła
About Mateusz Dąbrowski’s series Mirrors.
“Works in the Mirrors series look extremely simple – although certainly not banal, but unambiguous: tondi, some with a diameter of 100 cm, others 25 cm, bent in a similar way attract, absorb and refract light, but at the same time reflect it to some extent; unobvious, dark mirrors, silvery, copper, greyish, undefined, sophisticated, a bit like paintings, a bit like reliefs at the same time.
A multiplicity and richness of mirrors, the likes of which had to appear in the space of art and reality. They have not penetrated too far into reality, but perhaps in the end, this will happen, too. I wanted to call these physical objects, round in form, paintings, as tradition demands, but I don’t think that is what they are! So, what are they? And here is the problem, because there is something of a double agent in them, reflecting physical light and being at the same time some kind of emanation of cosmic light. The moon – a mirror of the sun; what a cliché, but also a physical and optical fact, at least from our earthly perspective – for the moment, the only one we have. The planet Earth, among other planets, curved flying saucers, or perhaps comets, satellites, delusions. Illumination and lack thereof, red dwarfs, red giants, I know very little about the cosmos, but at the same time, I have the impression that Mateusz Dąbrowski does not take his eyes off it, even if he rarely looks up. In his small studio, I couldn’t find a spyglass or a telescope. Perhaps he uses then when nobody’s looking, or on trips to the planetarium, but I don’t think that’s what happens. Because this cosmos may be more in him than in outer space. This penetration certainly exists, but at the same time, I have the impression that Mateusz Dąbrowski’s cosmos is born within him; it draws the greatest power and energy from him. At the same time, he is an artist who does not stop searching, and he could give his ideas to many others. His cosmic, planetary, levitating mirrors can induce many to make intergalactic journeys without going beyond the boundaries of these compositions or beyond the threshold of his studio.”
—————————————————————————————————————-
O cyklu prac Mateusza Dąbrowskiego – „Lustra”.
“Prace z serii „Lustra” wyglądają niezwykle prosto – choć na pewno nie banalnie, ale jednoznacznie: tonda, raz o średnicy 100 cm raz 25 cm, wygięte, w podobny sposób przyciągają, wchłaniają, załamują światło, ale równocześnie w jakimś stopniu je odbijają; nieoczywiste, ciemnawe lustra, srebrzyste, miedziane, szarawe, niedookreślone, wyszukane, trochę obrazy, trochę reliefy zarazem.
Luster wielość i bogactwo, pewnie i takie musiały się więc pojawić w przestrzeni sztuki i rzeczywistości. Do rzeczywistości jeszcze zbyt mocno się nie przedarły, ale może w końcu i to się dokona.. Te fizyczne, okrągłe w formie przedmioty tradycyjnie miałbym ochotę nazwać obrazami, ale one nimi jednak chyba nie są! Czym zatem? I tu jest kłopot, bo jest w nich coś z podwójnego agenta, odbijającego światło fizyczne i będące zarazem jakąś emanacją kosmicznej światłości. Księżyc – lustro słońca; co za banał, ale równocześnie fizykalny i optyczny fakt, przynajmniej z naszej ziemskiej perspektywy – chwilowo o inną nam trudno. Planeta ziemia wśród innych planet, krzywe latające talerze, a może komety, satelity, zwidy. Światłość i jej brak, czarne karły, czerwone giganty, bardzo mało wiem o kosmosie, ale zarazem mam wrażenie, że Mateusz Dąbrowski nie odrywa od niego wzroku, nawet jeśli bardzo rzadko spogląda w górę. W niewielkiej pracowni nie dostrzegłem również ani lunety, ani teleskopu. Może korzysta z nich, gdy nikt nie widzi, albo na wyjazdach do planetariów, ale nie sądzę, by tak się działo. Bo ten kosmos może bardziej jest w nim, niż w kosmosie. To przenikanie na pewno istnieje, ale równocześnie mam wrażenie, że kosmos Mateusza Dąbrowskiego rodzi się w nim samym; z niego samego czerpie największą moc i energię. A przy tym jest on artystą nieustającym w poszukiwaniach, a swoimi pomysłami mógłby obdarować wielu innych. Jego kosmiczne, planetarne, lewitujące lustra mogą niejednego skłonić do odbywania międzygalaktycznych podróży bez wychodzenia poza obręb tych kompozycji, czy za próg pracowni.”
Bogusław Deptuła
.